Historia Mariusza

Zarządzałem kiedyś początkującym menadżerem (nazwijmy go Mariusz), który po jednym z Assessment Center otrzymał bezpośredni awans na stanowisko kierownika zespołu. Nie był przygotowany do pełnienia rej roli, ale w związku z tym, że poprzedni menadżer został zwolniony, rzuciliśmy go na głęboką wodę i bez okresu przejściowego zaczął dowodzić 5 osobowym składem. Nie posiadał absolutnie żadnego doświadczenia, co sprawiało, że fachu musiał się uczyć od samego początku. W jego zespole pracowały młode osoby, bo w wieku 18-21, dla których była to pierwsza praca.

Pracownik ma naturalną tendencję do testowania granic w jakich może się poruszać w relacji z przełożonym (etap docierania się zespołu), dlatego jego skład powoli, niepostrzeżenie zaczął wspinać mu się na głowę. Najpierw zaczęło się od niewinnych haseł pracowników w stylu narzekania: „nie mam już do tego sił”, „robię wszystko, ale mi nie wychodzi”, „tego się nie da sprzedać”. Mariusz starał się tłumaczyć i wspierać, wchodząc w dość bliską relację z pracownikami, niepostrzeżenie spoufalał się z nimi, zaczynał ich rozumieć, zamiast od nich wymagać.

Szef staje się kumplem

Następnym krokiem było skumplowanie się w momencie osiągania sukcesów. Za każdym razem gdy następowała sprzedaż, pracownik przybijał mocną, męską piątkę z Mariuszem, co sprawiało, że po kilku piątkach czuł się jak jego największy ziomek z osiedla. Wiadomo, że od ziomka wymaga się mniej i na więcej mu się pozwala, niż zwykłemu pracownikowi, a więc kiedy podczas integracyjnej imprezy Mariusz poszedł w melanż i mocno odpalił wrotki (upił się na umór), następnego dnia spotkał się z podśmiechujkami i niewybrednymi żartami ze strony dwóch najstarszych stażem pracowników. Od tego momentu stał się dla nich kumplem i całkowicie stracił w ich oczach szacunek oraz autorytet, którego nie zdążył nawet dobrze wybudować.

Gdy otrzymał ode mnie mocną reprymendę z powodu swojej lekkomyślności, a właściwie głupoty, zapragnął to naprawić. Przyjął inną strategię wobec członków zespołu, chcąc uciąć koleżeńskie relacje i wejść na ścieżkę szef-podwładny. Kiedy jednak zwracał uwagę jednemu z pracowników, dlaczego nie wprowadza do rozmów tego, co ustalił na rozmowie z Mariuszem, usłyszał: „próbowałem, ale to nie działa, daj mi mówić po swojemu i zajmij się innymi”. Sprawa była przesądzona. Wiadomo było, że z tym człowiekiem, a być może i z pozostałą częścią zespołu Mariusz już nie zbuduje autorytetu opartego na wiedzy, kompetencjach, konsekwencji czy odpowiedzialności. Pozostawał autorytet siły. Co gorsza inni członkowie zespołu bardzo szybko podłapali bojowy stosunek do Mariusza i stawali okoniem, gdy próbował coś od nich wyegzekwować. Wizerunkowo Mariusz przegrał i nie miał szans odbudować tego z tymi ludźmi.

Trudna lekcja

Wiem jak to boli, bo sam przeżyłem to samo w 2010 z pierwszym zespołem. Wnioski wyciągnąłem jednak bardzo szybko i była to pierwsza lekcja, którą odebrałem jako menadżer – autorytet buduje się latami, ale niszczy się go w jednej chwili. Budowanie szacunku w oczach innych, zaczyna się od szanowania samego siebie, a żeby szanować samego siebie należy widzieć w sobie wartościową jednostkę, czyli lubić i kochać siebie. Ludzie, którzy mają niskie poczucie wartości, nie akceptują swojego ciała, mówią do siebie niewspierające słowa, nie doceniają tego co mają, kim są, ile osiągnęły, a przez to nie są szanowane przez innych. Abyś Ty mógł to zmienić, zacznij do myślenia o sobie jako o wartościowym człowieku, który ma szereg zalet. Jakich? Wypisywałeś w ćwiczeniu z kartką papieru i 60 sekundami. Kiedy już to masz, to uwierz, że tak jest, czyli zacznij mówić do siebie w taki sposób jakby to już było Twoim udziałem (jest, w końcu to wypisałeś). Wychodząc do pracy, goląc się, stojąc w korku, siedząc w biurze przy laptopie powtarzaj do siebie: „jestem wartościowym człowiekiem, jestem świetnym liderem, mam najlepszy zespół w Polsce, mam wielką charyzmę i potrafię doskonale zarządzać, moi ludzi to najlepsi sprzedawcy, a ja jestem najlepszym szefem”. Może Ci się wydawać to dziwne, a nawet śmieszne, jednak to nic innego jak afirmacja tego, czego chcesz. To działa. Nie wierz mi na słowo – sprawdź.

Początek budowy autorytetu

Takie podejście do siebie to początek drogi do autorytetu. Umiejętności, których będziesz musiał się nauczył jest całkiem sporo, a żeby wzbudzać szacunek, musisz zachowywać w określony sposób i wykonywać działania, które sprawią, że w oczach podwładnych będziesz godny szacunku. Pierwszym elementem, którzy pokazuje jak bardzo szanujesz innych jest punktualność. Jeśli umawiasz się na określoną godzinę i nie pojawiasz się na spotkaniu, pokazujesz, że nie liczysz się rozmówcą i swój czas cenisz wyżej niż jego osobę, co nie świadczy dobrze o Tobie. Jedną z technik negocjacji jest przyjście na spotkanie po czasie, by zdenerwować rozmówcę, a przez to wybić go z rytmu, ale jeśli zależy Ci na tym aby Twoi pracownicy szanowali Twój czas, Ty szanuj ich, a kiedy tego nie zrobią wyciągaj konsekwencje i pokaż, że oczekujesz reguły wzajemności w tej kwestii. Pracownicy słuchają tego co do nich mówisz, ale robią tylko to, co ty zrobisz.

Kolejnym elementem budowania szacunku jest Twoja umiejętność panowania nad sobą. Gdy w sytuacjach stresu, potrafisz działać w sposób opanowany i spokojny, stajesz się wzorem do naśladowania i zyskujesz w oczach pracowników, którzy zaczynają czuć się przy Tobie bezpiecznie. Gdy wpadasz w furię i nie kontrolujesz swoich emocji, krzycząc, wyżywając się na innych stracisz w ich oczach i sprawisz, że zaczną traktować Cię jak powietrze lub odejdą. Gdy szef nie potrafi panować nad sobą, to w jaki sposób ma zapanować nad firmą, strategicznymi decyzjami? W oczach podwładnych staje się wielką niewiadomą, jego przywództwo zostaje poddane w wątpliwość.

Precyzyjne oczekiwania

Komunikuj się precyzyjnie dokładnie mówiąc co, gdzie, od kogo, na kiedy oczekujesz. Niby oczywiste, jednak głównym powodem przez, który firmy nie osiągają swoich celów, jest brak komunikacji pomiędzy jej pracownikami. Szczególne problemy występują w linii pionowej (zarząd>menadżerowie>pracownicy). Sprawna i czytelna komunikacja wymaga utrzymywania dobrych relacji w organizacji i dużego zaufania, by tworzyć przestrzeń do mówienia wprost, również o trudnych sprawach. Gdy będziesz precyzyjnie komunikować o co ci chodzi, to możesz liczyć na to, że pracownicy zrobią to samo w drugą stronę i jako pierwszy dowiesz się o ich problemach, wątpliwościach i sprawach wpływających na funkcjonowania firmy.

Dotrzymuj słowa, a więc nie rzucaj słów na wiatr. Jeśli nie jesteś pewien czy możesz coś zrobić, to nie mów, że na pewno to zrobisz. W roli menadżera musisz godzić interesy góry (zarząd) i dołu (pracownicy). Twoja praca przypomina ciągle balansowanie pomiędzy tym czego oczekują jedni, a co mogą dać z siebie drudzy. Obiecując coś jednej ze stron, stawiasz się w bardzo trudnym położeniu, bo nie masz wyjścia jak tylko stanąć na głowie, ale dotrzymać słowa np. obiecaną komuś podwyżkę. To bardzo ryzykowne, nie rób tego, lepiej być powściągliwym i dyplomatycznym, niż później się tłumaczyć. Gdy nie dotrzymasz słowa, ludzie przestaną traktować Cię poważnie i Twoje groźby lub obietnice im spowszednieją, przez co stracą jakąkolwiek moc.

Na szacunek musisz sobie zasłużyć

Szacunek da Ci także wiedza i kompetencje. Mariusz, o którym była mowa, miał kompetencje sprzedażowe, która pomagały mu na stanowisko sprzedawcy, ale nie miał kompetencji menadżerskich, przez co zamiast budować autorytet tracił go. Gdy otrzymał pytania związane z obiegiem dokumentów w firmie, którego nie zdążył jeszcze poznać, to zamiast przyznać szczerze, że jeszcze nie ma na ten temat wiedzy, ale dowie się i powie pracownikom, kluczył i wymyślał, czym narażał się na śmieszność i podważał swój autorytet. Nie bój się mówić, gdy nie wiesz, ale zawsze dowiedz się i wróć z odpowiedzią. Nie wiedzieć to nic złego, szczególnie gdy się uczysz, ale mówić nieprawdę, dla zachowania wizerunku lub z powodu obaw o posądzenie o niekompetencję, to strzelanie sobie w stopę – nigdy można dalej chodzić, ale do końca życia boli gdy stąpasz.

Mariusz popełnił wiele błędów początkującego menadżera, skutecznie zabierających szacunek, jednym z nich była niska kultura osobista. Pochodził ze środowiska w którym słowa powszechnie uważane za obraźliwe, służyły za przecinki i choć on sam ich nie nadużywał, to potrafi nazywać klientów „debilami”, czym pokazywał swój stosunek do nich, a także do ludzi ogólnie. Potrafił wdawać się w pyskówki na forum zespołu, które niczego nie wnosiły, a były wodą na młyn na szukających sensacji. Zachowywał się jak biedak wpuszczony na salony i choć nie wymagałem od niego zmiany o 180* w ciągu kilku dni, to bardzo trudno zmienić sposób bycia, nawyki słowne i złapać poczucie style i smaku. Czasem nie udaje się to nigdy.

Nie szata zdobi człowieka, ale jak Cię widzą, tak Cię piszą

Jednym z najłatwiejszych do wdrożenia elementów budowania szacunku jest wizerunek, czyli prosta zależność „jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Gdy jesteś na wyższym stanowisku, więcej oczu spogląda na Ciebie. Część z podziwem, inni z zazdrością, jeszcze inni w poszukiwaniu inspiracji, pewne jest, że jesteś obserwowany i jeśli ktoś nie ma możliwości porozmawiania z Tobą osobiście, to wyrabia sobie opinię o Tobie na podstawie tego co widzi, czyli Twojego ubioru. W niektórych firmach obowiązuje sztywny dress code i trzeba chodzić w garniturze, garsonce każdego dnia, ale w takich firmach jako moja, jest pełna dowolność stroju. Nie oznacza to jednak, że polecam menadżerowi przychodzenie w dresach czy krótkich spodniach i zniszczonych adidasach. To w jego gestii pozostaje dobiór garderoby.

I nade wszystko szacunek i autorytet buduje się poprzez bycie spójnym, czyli robienie i mówienie tego samego, działanie w sposób zgodny z deklaracjami, konsekwencję w działaniu. To także umiejętność podejmowania trudnych decyzji, które nie zawsze muszą być pozytywne dla wszystkich. Dobry lider jednak działa w sposób przemyślany i pewny, ludzie wiedzą czego mogą się po nim spodziewać, czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że nagle nie nastąpi zmiana reguł gry i to co dziś było dozwolone, jutro nie stanie się zabronione i odwrotnie. Znam menadżera, który w zależności od humoru naliczał kary za spóźnienia i jednego dnia coś było piętnowane, a innego nie zwracał na to uwagi, co powodowało dezorientację w jego drużynie.

Maraton, a nie sprint

Budowa autorytetu to skomplikowany i trudny proces, więc nie licz na efekty po kilku tygodniach, bo może się okazać, że zajmie Ci to dużo dłużej. Czasem niestety nie każdy w zespole będzie chciał uznać Twój autorytet dlatego bądź gotów na to by odsuwać takie osoby od teamu i szukać takich, którzy uznają Twoje przywództwo. Wilk Beta walczy z wilkami, które chcą przejąć przywództwo w stadzie i albo godzą się na swoją pozycję, albo muszą odejść ze stada. Kiedy coś pójdzie nie po Twojej myśli i autorytet zostanie zachwiany, nie panikuj – przeproś załogę, napraw błąd i działaj konsekwentnie dalej. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Wybaczaj także pracownikom ich potknięcia, niedoskonałości, dawaj drugą szansę, co pozytywnie wpłynie na postrzeganie Twojej osoby. Aby dostać szacunek musisz na niego zapracować, a pracę zacznij do samego siebie.

Wskazówka 18: Jeśli chcesz w szybkim czasie dowiedzieć się jak stać się kompletnym menadżerem i szefem, to przejdź kurs on-line „23 Strategie Wybitnych Menadżerów”, który wskaże Ci drogę. Odbierz go pod tym linkiem.

Powyższy fragment pochodzi z książki „100 Taktycznych Zasad Przywództwa”


Karol Froń
Karol Froń

Przedsiębiorca, mówca, trener i coach sprzedaży i zarządzania. Od 2007 r. związany z branżą telekomunikacyjną, wykonał ponad 30 000 rozmów z klientami, a do dziś aktywnie sprzedaje przez telefon m.in swoje szkolenia i produkty. Jego mottem jest „Do odważnych świat należy” i tego uczy na swoich szkoleniach, webinarach, a także licznych występach na konferencjach w roli prelegenta.

Leave a Reply

Your email address will not be published.